wtorek, 13 marca 2012

Koniec zimy już blisko

Dziś trochę polatałem po moim zimowisku. Nie jest bardzo obszerne – my gacki nie lubimy tłoku i hałasu. Nocki duże czy borowce gromadzą się w wielkie grupy, czasem są ich setki w jednym miejscu. Tłok straszny, a i tak o nas nawet nie wiedzą gospodarze… Pewnie jeszcze będę Wam o tym pisał nie raz…
Wyleciałem też na chwilę na zewnątrz, żeby zobaczyć, co z tą wiosną. Nadchodzi!  Nad ranem zdarza się  przymrozek, ale wieczorem bywa całkiem ciepło i zaczynają latać owady... Właśnie – czy wiecie, dlaczego hibernujemy? No i co to jest ta hibernacja? Kolega mi mówił, że ludzie też czasami hibernują.  Ale jak zacząłem zafascynowany rozpytywać go o szczegóły, okazało się, że oglądał  film science fiction o jakiejś misji w kraju kobiet. Nie pamiętam tytułu.
My hibernujemy, żeby przeżyć. Nie chodzi o zimno – jesteśmy ssakami, więc jakbyśmy odpowiednio się odżywiali, to nie byłoby problemu. Ale zimą nie ma co jeść. Musimy jakoś uciec przed głodem, oszczędzamy więc skromne zapasy energii zawarte w naszym tłuszczyku, zapadając w hibernację. Jesienią to się nawet ścigamy w tym, kto jest grubszy, bardziej puszysty, taki mięciutki, otłuszczony. Wiele nietoperzy ma wówczas kołnierze za głową ze zwałów tłuszczu. Wszystko to musi nam starczyć do wiosny! Wyobrażacie sobie, że  przez pięć miesięcy nic nie jecie? Nietoperze nie mają wyjścia, im dłuższa zima, tym trudniej przeżyć.
No i jeszcze trzeba znaleźć bezpieczne miejsce – takie, w którym temperatura nie spadnie poniżej zera stopni tego Celsjusza. I bez tych wszystkich kun, kotów i innych potworów. Podobno tyranozaury były straszliwymi drapieżnikami. Ciekawe, czy ci, co tak mówią, widzieli z bliska kota! Ja widziałem. Pierwszy raz z daleka – mama mi pokazywała, jak byłem mały. A potem na początku stycznia miałem wizytę wielkiego, czarnego kocura. Na szczęście był tak przestraszony noworocznymi fajerwerkami, że mnie nie dostrzegł.
Na dziś wystarczy. Idę spać, bo rzeczywiście zabraknie mi sił. Kiedy indziej opowiem więcej o hibernacji, bo teraz to już zieeewam...

Brak komentarzy: