sobota, 31 marca 2012

Gabi w locie

Dostałem dziś  e-maila ze zdjęciami Gabi. Wybrałem jedno, które uważam za najlepsze. Cytuję   tym razem fragment listu - najbardziej interesujący:
Nie mogę się zdecydować, na którym zdjęciu najlepiej wyszłam. Jestem teraz trochę starsza, co nie znaczy, że dziś już źle wyglądam. Mam brązowe futerko na plecach i na brzuszku. Aby odbywać dalekie wędrówki, używam swoich długich skrzydeł - największych wśród karlików. Potrafię szybko latać. Na przelotach muszę polować na owady i nie mam czasu na wybieranie dogodnego terenu łowów. Można mnie wtedy spotkać nawet w miastach i w obrębie wsi, chociaż zwykle preferuję tereny leśne.
Na fotografii widać mnie w locie w pełnej krasie. Podobam Ci się choć troszkę?


Fot. A.Kepel

No cóż. Jestem oczarowany. Przede wszystkim podziwiam Cię za odwagę podróżowania tak daleko. Jednocześnie bardzo się martwię, ponieważ na Twojej trasie przelotu postawiono wiele nowych elektrowni wiatrowych. W kolizji z wiatrakami ginie wiele nietoperzy, więc proszę bądź ostrożna. Trzymam kciuki za powodzenie niebezpiecznej wędrówki.

piątek, 30 marca 2012

Podróże karlików większych

Witaj Gacku,
przesyłam mapkę z trasami karlików większych. Jak widzisz, regularne długodystansowe podróże pozwalają nam zwiedzić niemal całą Europę. Pomimo, że ważymy zaledwie 6-10 gramów, potrafimy pokonać odległość nawet 2000 km. Zwykle lecimy wzdłuż wybrzeży morskich lub dolin rzecznych. Nasze zimowiska znajdują się na południu i zachodzie Europy. Wiosną podróżujemy więc na północny wschód, a jesienią wracamy.
Migrujemy w tempie 30-50 km na noc, a rekordziści pokonują nawet 80 km w ciągu jednej nocy! 
Dodatkowo kobietki docierają znacznie dalej na północ, gdzie rodzą i wychowują młode. Faceci zajmują  kryjówki na trasie migracji dziewczyn. Niektórzy z nich więc tylko raz w życiu pokonują najdłuższą trasę (z miejsca urodzenia na zimowisko). 
Odlatujemy na zimę w cieplejsze rejony Europy, ponieważ nasze kryjówki są słabo izolowane od mrozu. Hibernujemy bowiem w dziuplach i pod korą drzew oraz w szczelinach budynków i ścian skalnych. Ty Gacku wykorzystujesz do tego fortyfikacje, które dobrze chronią przed złymi warunkami atmosferycznymi. Nie musisz więc odbywać długich i niebezpiecznych wędrówek jak my. Ja przylecę do Polski na początku maja. Może uda się nam spotkać.
Pozdrawiam Gabi

Źródło mapy: Kurvits, T., Nellemann, C., Alfthan, B., Kühl, A., Prokosch, P., Virtue, M., Skaalvik, J. F. (eds). 2011. Living Planet: Connected Planet – Preventing the End of the World’s Wildlife Migrations through Ecological Networks. A Rapid Response Assessment. United Nations Environment Programme, GRID-Arendal.

czwartek, 29 marca 2012

Karlik Gabriela

Dzisiaj dostałem e-maila, którego przytoczę w całości:
Witaj Gacku, 
świetnie bracie, że piszesz tego bloga. Szkoda, że wcześniej żaden z naszych na to nie wpadł. Jestem małym nietoperzem, ale za to największym wśród polskich karlików. Mam od nich większe uszy i dłuższy jaśniejszy pyszczek, ale mało kto zwraca uwagę na takie szczegóły. Za to słynę z długodystansowych migracji pomiędzy miejscami zimowania i rozrodu. Latam na podobnych trasach jak ptaki. W następnym e-mailu przyślę ci moje zdjęcie oraz trasy przelotów. 
Pozdrawiam Gabriela (dla Ciebie Gabi)
Wreszcie pisze do mnie także kobieta. Szkoda, że to nie mój gatunek, ale też fajnie. Ciekawe jak ona wygląda. 

niedziela, 25 marca 2012

Wypalanie traw

Ciepło się zrobiło, owady latają, więc noce spędzam poza fortem. Niestety, z ładnej pogody korzystają też maniacy ognia... Rozpoczął się sezon wiosennego wypalania traw. Ostatnio w samym Poznaniu w kilku miejscach wypalono spore obszary. Poza granicami miasta jest jeszcze gorzej. Dlaczego tak się dzieje, skoro jest to zakazane i zagrożone karą? W ogniu giną tysiące pożytecznych stworzeń. Kiedy wylatuję wieczorem, widzę spaloną ziemię tam, gdzie jeszcze poprzedniego ranka było tak pięknie i latało tyle smakowitych owadów. Teraz w miejscu, gdzie chciałem polować, w powietrzu unosi się jedynie nieznośny swąd. Żeby znów nabrać ciała muszę więc lecieć znacznie dalej. Wielu z tych, co nie potrafi fruwać, spotyka jeszcze gorszy los. Ostatnio koło mojego fortu w kępie traw spłonęła cała rodzina jeży. A bywa, że od zapalonych traw potrafi zająć się pobliski las! Zgroza!
Jeśli zobaczycie, że ktoś podpala trawy, powiadomcie policję i straż pożarną. Trzeba to zgasić jak najszybciej, a jak im wlepią porządny mandat, to może następnym razem zastanowią się dwa razy. Pamiętajcie - pozornie suche łąki naprawdę żyją, życiem wielu małych i większych zwierząt. 

piątek, 16 marca 2012

Wiosenne zaloty u gacków

Ostatnio wspomniałem, że wciąż coś mnie rozprasza. Jak mam pisać bloga, skoro głowę zaprząta mi coś, a raczej ktoś inny? Co się ze mną dzieje? To mój pierwszy raz, więc sięgnąłem do literatury fachowej. Okazało się, że wiosenne zaloty gacków to wyjątkowe zjawisko wśród żyjących w Polsce nietoperzy. Mamy dwa okresy aktywności godowej - pierwszy od sierpnia do października, drugi od lutego do kwietnia. Czyli właśnie teraz, wczesną wiosną, po raz kolejny uganiamy się za samiczkami. Teraz rozumiem, czemu starsi koledzy nie mają dla mnie czasu. Wciąż są zajęci, ale nie chcieli powiedzieć co robią. I to mają być kumple! Schudłem bardzo i mam teraz piękną szczupłą sylwetkę. Myślę, że wyglądam lepiej i oni po prostu mi zazdroszczą. Niestety, jestem za młody na poważne związki. Może uda mi się zdobyć jakąś dziewczynę jesienią albo dopiero w drugim roku życia. Starsze, kilkuletnie nietoperze mają wzięcie. Są już doświadczone i wiedzą jak najlepiej zabrać się do rzeczy. A ja jestem nowicjuszem i to chyba od razu widać. Ale poflirtować zawsze trochę można. Lecę więc... Życzcie mi szczęścia!

czwartek, 15 marca 2012

Hibernacja

Obiecałem, że napiszę więcej o hibernacji. Trochę mi się nie chce, bo wiosnę tak mocno już czuć, że wiercę się co chwila. To bardzo ekscytująca pora roku… Zwłaszcza, że dziewczyny wciąż latają wokół mnie. Ciężko się śpi, jak słyszę i widzę  ich tyle.
No dobrze, opowiem o tej hibernacji - to fantastyczna sprawa. Zasypiam, a potem powoli temperatura mi spada o jakieś 30 stopni! Tak, to nie błąd – mam 30 stopni mniej, serce uderza mi nawet 14 razy wolniej, a oddycham raz na… 90 minut. I tłuszczyk zużywa się wolno, bardzo wolno. Nie lubicie, jak się wolno chudnie? Dla nas, nietoperzy, im wolniej, tym bezpieczniej, bo łatwiej  dożyć do wiosny. Jeden taki biedny nocek rudy, który wisi na drugim końcu tego korytarzyka, w którym ja zimuję, raczej już nie zdoła się obudzić. Żeby się ponownie ogrzać, trzeba zużyć sporo tłuszczu, a on nie ma już ani miligrama. Wcześniej latał po forcie dość często, częściej ode mnie. No i tamta sylwestrowa noc, kiedy był taki straszny hałas – biedak strasznie był zestresowany i długo nie mógł się uspokoić i zasnąć. To zużyło jego zapasy.   
Tak to jest z tym zimowaniem… Ja też schudłem, aż się nie poznaję. Jesienią miałem ponad 11 gramów, teraz poniżej 8. A co będzie dalej? Mam nadzieję, że wreszcie pojawi się jakieś jedzenie, jest już całkiem ciepło.

wtorek, 13 marca 2012

Koniec zimy już blisko

Dziś trochę polatałem po moim zimowisku. Nie jest bardzo obszerne – my gacki nie lubimy tłoku i hałasu. Nocki duże czy borowce gromadzą się w wielkie grupy, czasem są ich setki w jednym miejscu. Tłok straszny, a i tak o nas nawet nie wiedzą gospodarze… Pewnie jeszcze będę Wam o tym pisał nie raz…
Wyleciałem też na chwilę na zewnątrz, żeby zobaczyć, co z tą wiosną. Nadchodzi!  Nad ranem zdarza się  przymrozek, ale wieczorem bywa całkiem ciepło i zaczynają latać owady... Właśnie – czy wiecie, dlaczego hibernujemy? No i co to jest ta hibernacja? Kolega mi mówił, że ludzie też czasami hibernują.  Ale jak zacząłem zafascynowany rozpytywać go o szczegóły, okazało się, że oglądał  film science fiction o jakiejś misji w kraju kobiet. Nie pamiętam tytułu.
My hibernujemy, żeby przeżyć. Nie chodzi o zimno – jesteśmy ssakami, więc jakbyśmy odpowiednio się odżywiali, to nie byłoby problemu. Ale zimą nie ma co jeść. Musimy jakoś uciec przed głodem, oszczędzamy więc skromne zapasy energii zawarte w naszym tłuszczyku, zapadając w hibernację. Jesienią to się nawet ścigamy w tym, kto jest grubszy, bardziej puszysty, taki mięciutki, otłuszczony. Wiele nietoperzy ma wówczas kołnierze za głową ze zwałów tłuszczu. Wszystko to musi nam starczyć do wiosny! Wyobrażacie sobie, że  przez pięć miesięcy nic nie jecie? Nietoperze nie mają wyjścia, im dłuższa zima, tym trudniej przeżyć.
No i jeszcze trzeba znaleźć bezpieczne miejsce – takie, w którym temperatura nie spadnie poniżej zera stopni tego Celsjusza. I bez tych wszystkich kun, kotów i innych potworów. Podobno tyranozaury były straszliwymi drapieżnikami. Ciekawe, czy ci, co tak mówią, widzieli z bliska kota! Ja widziałem. Pierwszy raz z daleka – mama mi pokazywała, jak byłem mały. A potem na początku stycznia miałem wizytę wielkiego, czarnego kocura. Na szczęście był tak przestraszony noworocznymi fajerwerkami, że mnie nie dostrzegł.
Na dziś wystarczy. Idę spać, bo rzeczywiście zabraknie mi sił. Kiedy indziej opowiem więcej o hibernacji, bo teraz to już zieeewam...

niedziela, 11 marca 2012

Symbol szczęścia

W kulturze europejskiej nietoperze jako tajemnicze stworzenia cieszyły się złą sławą. Obawiano się ciemności,  a więc także zwierząt prowadzących nocny tryb życia.
Na Dalekim Wschodzie było i jest zupełnie inaczej. W Chinach do dziś jesteśmy symbolem szczęścia. Słowa "nietoperz" i "szczęście" mają identyczne brzmienie - "fu".   
Starochiński znak szczęścia to pięć nietoperzy otaczających drzewo życia. Każdy nietoperz symbolizuje cechy, składające się na pełnię szczęścia. Są to: długowieczność, bogactwo, zdrowie, cnota i naturalna śmierć w podeszłym wieku. Inaczej mówiąc, to pięć błogosławieństw. Życzę wam więc dużo szczęścia po każdym spotkaniu z nietoperzem!!! 
Mam nadzieję, że rola, jaką pełnimy w przyrodzie, np. ograniczając liczebność uciążliwych owadów, pozytywnie zmieni nasz wizerunek.


chiński znak szczęścia

poniedziałek, 5 marca 2012

Mój przyjaciel mopek

Masakra wśród mopków strasznie wstrząsnęła także moim przyjacielem. Kazimierza poznałem, kiedy wprowadził się do mojego fortu. Jak tylko mnie ujrzał, rzekł: "Ale Ty masz wielkie uszy Gacek. Mów mi Kaziu". Do dziś przypomina mi małego czarnego diabełka, bo mopki to jedyne prawie całe czarne nietoperze. Od razu mogę go rozpoznać po szerokich uszach stykających się ze sobą u nasady i wychodzących ze środka głowy. (Moje uszy także stykają się ze sobą, ale rozpoczynają się na czubku głowy i są bardzo długie). Inne  jego cechy charakterystyczne to bardzo krótki pyszczek i  fałdy skórne wokół nozdrzy co nadaje mu z bliska wygląd mopsa. Dawniej mopki nazywano nawet zrosłouszkami lub mopsikami. Obecnie stosowana nazwa to mopek zachodni. 
Obaj jesteśmy zimnolubni, ale Kaziu to prawdziwy twardziel. Dopiero gdy temperatura spadła poniżej zera, on zaczął szukać schronienia. Ponadto zimuje bardzo blisko otworu wlotowego. Hibernuje również najkrócej spośród krajowych nietoperzy. Nawet w lutym, gdy tylko temperatura wzrosła powyżej zera, już opuszczał nasz fort. Wraca jednak w mroźne dni i noce. 
Poniżej możecie zobaczyć jak wygląda z bliska:
                                                 (fot. A.Kepel, PTOP Salamandra)

piątek, 2 marca 2012

Ogromna strata wśród mopków

Przedwczoraj napisałem o masakrze nietoperzy. Przeważającą większość z nich stanowiły mopki. Dlaczego ktoś zamordował te sympatyczne zwierzaki? Wszystkie gatunki nietoperzy są w Polsce objęte ochrona ścisłą, ale niektóre gatunki są bardziej zagrożone niż inne. Mopki należą do tej grupy i dlatego właśnie dla zabezpieczenia ich zimowisk utworzono w 2004 roku obszar Natura 2000 "Fortyfikacje w Poznaniu" znajdujący się pod opieką prawa polskiego i Unii Europejskiej. Dwoma głównymi celami ochrony na tym terenie są mopki oraz nocki duże.  
Wczoraj rozmawiałem z mopkami, które mieszkają w tym samym forcie co ja. Mówiły mi, że ze spisów prowadzonych przez  Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody "Salamandra" wynika, iż w poznańskich fortyfikacjach zimuje ich maksymalnie około 400. Oznacza to, że te 64 zabite osobniki stanowią aż 15% wszystkich tutejszych mopków! Inaczej mówiąc, prawie co 6 mopek, który za schronienie wybrał sobie Poznań, został w tym roku zabity. Wstrząsające.
Wydaje mi się, że jeśli ludzie uznają oficjalnie jakieś miejsce za rezerwat czy obszar Natura 2000, to powinni je też rzeczywiście zabezpieczyć. Inaczej ochrona zostanie jedynie na papierze, a nietoperzy będzie nadal coraz mniej.