czwartek, 31 maja 2012

Nietoperze do szkół


Dlaczego się nas boicie? Bo nas nie znacie!
Tak naprawdę wielu z Was, ludzi, lęka się nie nas, prawdziwych nietoperzy, lecz swoich o nas wyobrażeń. Przesądów i uprzedzeń wyniesionych z bajek, telewizyjnych horrorów, nieprawdziwych podań… Jak już wcześniej pisałem – nie wszędzie tak jest. Na przykład w Chinach ludzie się nas nie boją, bo od dzieciństwa wpajany im jest nasz pozytywny wizerunek. Może i u nas warto tak robić?
Organizacje pozarządowe starają się to robić od lat. Najlepiej zaczynać jak najwcześniej – od dzieci. A jak dotrzeć z pozytywnym obrazem nietoperzy do jak największej liczby dzieci? Za pośrednictwem szkół oczywiście.
Dlatego w ramach obchodów międzynarodowego Roku Nietoperza przyrodnicy z „Salamandry” przygotowali prosty plakat, na którym nietoperze nie są straszliwymi wampirami, ale… przypominają mnie!!!
Plakat jest rozsyłany do wszystkich szkół w Polsce przy okazji innej kampanii, dotyczącej wielkiego spisu stanowisk żółwi wodnych z obcych gatunków. Miejmy nadzieję, że nauczyciele skorzystają z okazji i będą wieszać ten plakat na szkolnych gazetkach… Mi się podoba, ale nie jestem obiektywny. A Wam?

środa, 30 maja 2012

Wizyta u mamy


Przeczytałem, że 26 maja był Dzień Matki. Ojej, a ja w sobotę jej nie odwiedziłem. Postanowiłem jak najszybciej to naprawić. Pisząc o mojej przeprowadzce wspomniałem, że mama mieszka na strychu stodoły – tej samej, w której się urodziłem i wychowałem. Dziewczyny i kobiety tworzące kolonię rozrodczą najczęściej są ze sobą spokrewnione i wszystkie doskonale się znają. Co roku przylatują właśnie w to miejsce, aby urodzić i wychować młode. A dzieci nigdy nie zapominają, gdzie przyszły na świat. To wyjątkowo silne przywiązanie do miejsca jest cechą charakterystyczną gacków brunatnych. Dzięki temu łatwo odnalazłem drogę do rodzinnego domu. Przywitałem się i złożyłem życzenia z okazji Dnia Matki wszystkim kobitkom, które były już w bardzo zaawansowanej ciąży. Mama była ze mnie bardzo dumna, a ja przy okazji przyjrzałem się, które dziewczyny są najładniejsze i zapamiętałem ich imiona. Trzeba już myśleć o przyszłych zalotach.

wtorek, 29 maja 2012

Dom pod nietoperzem


Wczoraj polatałem trochę po Poznaniu. Wcześniej najadłem się do oporu, więc postanowiłem pozwiedzać. Na szczęście jest tu trochę fajnych terenów łowieckich dla nietoperzy. Wzdłuż rzeki Warty ciągną się miejscami niezabudowane jeszcze brzegi. Zawsze wieczorem lata tu mnóstwo owadów. Poznań ma w swoim obrębie parki, lasy oraz jeziora. Większość miasta stanowią oczywiście tereny zabudowane. Przelatywałem właśnie nad jedną z dzielnic, gdy nagle moją uwagę przykuł olbrzymi nietoperz na budynku. Z początku bardzo się wystraszyłem, ale po chwili zorientowałem się, że to architektoniczny detal. Nie ruszał się wcale i w ogóle miał trochę dziwne proporcje ciała. Ciekawe czemu ktoś umieścił nietoperza na swoim domu? I czemu nadał mu takie złowrogie rysy twarzy? Przecież nietoperze są piękne. Ciekawe czy rozpoznacie, na którym budynku znajduje się ten ornament? 

Nietoperz nad balkonem
Fot. A. Jagielska

poniedziałek, 28 maja 2012

Leśny nietoperz


Ostatnio rozmawiałem z borowcem wielkim Borysem o jego mieszkaniu. Powiedział, że najchętniej jako letnie kryjówki wykorzystuje dziuple drzew, zwykle na wysokości 4-12 metrów, ale także wyżej. Uwielbia zwłaszcza dziuple dzięciołów. Dla niego lokalami o najwyższym standardzie są dziuple drzew przy brzegu lasu lub wzdłuż dróg leśnych albo w pobliżu luk w drzewostanie.  W zeszłym roku po raz pierwszy mieszkał w specjalnej skrzynce na nietoperze. Takie komfortowe apartamenty ludzie wieszają nie tylko dla ptaków ale i dla nietoperzy. Borysowi bardzo się podobała jego letnia siedziba, ale zimę spędził w znanej mu już i bezpiecznej dziupli.

Pomimo, iż borowiec wielki mieszka w lasach liściastych, to uwielbia polować na otwartych przestrzeniach z dala od drzew. Ten wielki nietoperz potrafi bardzo szybko latać. Pochwalił się, że osiąga  prędkość nawet 50km/h. Umożliwiają mu to długie  i wąskie na końcach skrzydła. Chwyta owady wyłącznie w powietrzu, podczas gdy ja wolę zbierać je z roślinności.

czwartek, 24 maja 2012

Hałaśliwe nietoperze?

Powszechnie wiadomo, że my, nietoperze, latamy bezszelestnie, a nasze sygnały echolokacyjne są niesłyszalne dla ludzi. To dlatego potrafimy tak was wystraszyć, wylatując niespodziewanie z ciemności.
Wiem, że nasza umiejętność orientowania się w zupełnej ciemności bardzo was fascynuje. Jednak istnieją nietoperze, których piski wielu z was może słyszeć. Co ciekawe, jedni ludzie słyszą je doskonale, a inni w ogóle. Niektóre gatunki, w tym takie żyjące w Polsce, wydają bowiem dźwięki, które może zarejestrować ludzkie ucho. Jednak częstotliwość tych głosów jest na samym skraju waszej słyszalności, a u różnych ludzi granica ta jest na nieco innym poziomie. Do tego z wiekiem ten poziom się nieco obniża. Dość liczne są przypadki, że ludzie mówią, iż kiedy byli młodsi, to wokół słyszeli wiele nietoperzy, a teraz już ich w ogóle nie ma. A tymczasem to oni po prostu przestali je słyszeć. Co ciekawe – utrata zdolności słyszenia części nawoływań nietoperzy następuje u was zwykle już w wieku około 17-20 lat.
Poznany przeze mnie niedawno borowiec wielki Borys jest właśnie nietoperzem, którego możecie usłyszeć. Z mojego punku widzenia borowce nie dość, że są duże, to jeszcze mówią głębokim basem, a w locie wrzeszczą strasznie głośno. Wiem, że dla człowieka to pewnie co najwyżej bardzo cienkie piski, słyszane jako regularne cykanie.
Borys wyjaśnił mi, że taki rodzaj głosów echolokacyjnych jest dla niego bardzo pomocny. Jak wszystkie borowce uwielbia bowiem polować wysoko nad koronami drzew, a owady chwyta wyłącznie w powietrzu. Im niższy głos, tym dalej się niesie. Wysokie dźwięki są dla celów echolokacyjnych nieco mniej precyzyjne, ale na otwartej przestrzeni precyzja nie jest aż tak ważna. Istotniejsze jest to, by usłyszeć echo odbite od jakiegoś chrząszcza czy nawet miękko owłosionej ćmy z jak największej odległości.
Nic więc dziwnego, że gdy Borys poluje, słyszę go nawet z odległości kilkuset metrów. Jeśli zaś usłyszę w locie mojego krewniaka gacka, muszę od razu uważać, by na niego nie wpaść, bo to znaczy, że jest tuż tuż.

sobota, 19 maja 2012

Borowiec - wielki rudzielec

Wiosna już w pełni i owadów jest tyle, że wybieram co smaczniejsze kąski. Wczoraj, gdy odpoczywałem sobie na pniu sosny na skraju lasu, usłyszałem, a później ujrzałem naprawdę wielkiego nietoperza. Polował właśnie na chrabąszcze majowe. Widzieliście już kiedyś te duże chrząszcze? Właśnie w maju pojawiają się masowo. Dla mnie są one zdecydowanie za duże i za twarde, by na nie polować!
Okazało się, że spotkany nietoperz to borowiec wielki o imieniu Borys. Usiał sobie na pniu koło mnie i chwilę pogadaliśmy. Na początku trochę się go przestraszyłem, ze względu na jego rozmiary. Pochwalił się, że waży 27 gramów, podczas gdy ja zaledwie 8. To jeden z największych polskich nietoperzy. Ma rude futro na grzbiecie i spodzie ciała, ciemnobrązowe błony lotne i tego samego koloru pyszczek i uszy.
Moją uwagę zwróciły jego zaokrąglone, krótkie uszy i szerokie, grzybkowate koziołki. Chociaż w jednym jestem od niego lepszy – mam przecież wielkie uszy. Jednak dzięki tym bardziej opływowym uszom borowiec może latać bardzo szybko, bo opór powietrza go nie hamuje. Fajnie mi się z nim rozmawiało, pomimo że jest strasznym chwalipiętą.
Podobnie jak karliki większe (pamiętacie Gabi?) również borowce wielkie odbywają długodystansowe wędrówki pomiędzy miejscami rozrodu i zimowania. Ich trasy podróży też biegną często wzdłuż dolin rzecznych i wybrzeży morskich. W trakcie migracji pokonują 20-40 km na dobę, a najdłuższy stwierdzony przelot między kolonią letnią a zimowiskiem wyniósł 1600 km. Jednak rekordzistami nie są. W marcu Gabrysia pisała w e-mailu, iż karliki większe przelatują w ciągu nocy nawet do 80 km, a najdłuższa potwierdzona sezonowa wędrówka to 2000 km. Powiedziałem o tym Borysowi troszkę obawiając się, jak zareaguje. To przecież kawał chłopa. Ale był zafascynowany tym, że tak niewielkie nietoperze potrafią latać tak daleko. To jednak równy gość.



Borowiec wielki w rezerwacie Meteoryt Morasko
Fot. A. Kepel

wtorek, 15 maja 2012

Rezerwat Meteoryt Morasko

Jak pisałem, od pewnego czasu mieszkam w dziupli starego dębu w rezerwacie Meteoryt Morasko na północy Poznania. To bardzo piękne miejsce, które często nazywa się przyrodniczą perłą tego miasta. Rezerwat utworzono tu w 1976 roku, aby chronić siedem kraterów meteorytowych i otaczający je las, a także pobliskie wzgórze, które jest najwyższą „górą” w środkowej Wielkopolsce.
Kratery powstały około 5 tys. lat temu, w wyniku upadku na Ziemię gościa z kosmosu. Siedem większych odłamków meteorytu upadło właśnie w to miejsce. Ich energia była tak wielka, że zderzając się z ziemią w ułamku sekundy wyparowały, a w wyniku tej eksplozji powstały kratery widoczne do dzisiaj. Odnaleziono tu także wiele mniejszych fragmenty meteorytów, których siła uderzenia była znacznie mniejsza, więc przetrwały tę katastrofę. Jest to jedyny rezerwat pochodzenia kosmicznego w Polsce i do tego jest łatwo dostępny, ponieważ mieści się w granicach miasta.
W 1995 roku Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra” utworzyło tutaj ścieżkę przyrodniczą. Można więc połączyć przyjemne z pożytecznym i spacerując poznać budowę geologiczną terenu oraz ciekawe rośliny i zwierzęta. Zachęcam do zwiedzania rezerwatu zwłaszcza tych, którzy jeszcze tutaj nigdy nie dotarli. Jeśli będziecie tu późnym popołudniem, warto tuż przed zmrokiem wejść na szczyt Góry Moraskiej. Zobaczycie wówczas na tle nieba wiele wylatujących na polowanie nietoperzy (nie tylko ja uznałem, że jest to świetna letnia kwatera).

czwartek, 10 maja 2012

Kolorowa wiosna

Poznałem przemiłą parkę niewielkich ptaszków wielkości wróbla. To zięby, które na terenie rezerwatu Meteoryt Morasko postanowiły wychować młode. Mieszka tu wiele rodzin tych kolorowych i ładnie śpiewających ptaków. Gniazdo znajomych znajduje się w pobliżu mojej dziupli. Kiedy wylatuję na łowy - zięby idą właśnie spać. Każdego wieczora rozmawiamy, zanim one zasną. Ponieważ latają w ciągu dnia, obserwują przyrodę rezerwatu w pełnej krasie. Opowiadały, że podziwiać tu można kolorowe kwietne kobierce pokrywające leśne runo. Kwiaty pojawiają się, zanim na drzewach wyrosną pierwsze liście. Kwitły już żółte ziarnopłony, niebieskie przylaszczki oraz żółte i białe zawilce.  Zobaczyć tu można także dziwną roślinę, która w ogóle nie jest zielona. To łuskiewnik różowy - pasożyt korzeni drzew. Z rośliny-żywiciela przez wiele lat czerpie składniki odżywcze i dopiero po 10 latach nad powierzchnią ziemi pojawia się różowa łodyga z łuskami i kwiatami. Dla mnie oczywiście najważniejsze jest, że kwiaty zwabiają owady, a im ich więcej, tym łatwiej je upolować.
przylaszczka pospolita (Fot. J.Strzelczyk)

zawilec gajowy (Fot. A. Bogdanowska)

łuskiewnik różowy (Fot. E. Olejnik)

sobota, 5 maja 2012

Skąd mój ród?

Ale fajny serwis internetowy dziś znalazłem! Można w nim sprawdzić, gdzie na świecie, według aktualnej wiedzy, występują różne gatunki nietoperzy. Serwis ten udostępnia Muzeum i Instytut Zoologii Polskiej Akademii Nauk. Nazywa się Bat Distribution Viewer, czyli Przeglądarka Rozmieszczenia Nietoperzy. Zobaczcie: http://gis.miiz.waw.pl/webapps/thebats/iucn.
Trzeba znać nazwę naukową danego gatunku (w moim przypadku jest to Plecotus auritus) oraz rodzinę, do której należy (gacki należą do wielkiej rodziny mroczkowatych – Vespertilionidae). Jak się w odpowiednich polach po prawej wybierze te nazwy, to ukazuje się mapa lub zdjęcie satelitarne (co kto woli), na tle których widać zasięg występowania danego gatunku.
Zamieszczam mapkę ukazującą, gdzie żyją gacki brunatne. Widzę, że jesteśmy bardziej europejskie, niż Unia Europejska!