czwartek, 9 sierpnia 2012
Udało się...
Właśnie wróciłem z łowów i miałem dużo szczęścia, że w ogóle
wróciłem. Cały trzęsę się ze strachu. Była ciepła letnia noc, nie padał deszcz
i leciutko wiało – warunki idealne dla nietoperzy. Udało mi się upolować kilka
smacznych kąsków i postanowiłem napić się wody. Nagle coś wielkiego w powietrzu
otarło się o mnie. Spanikowany zacząłem uciekać najszybciej jak potrafię.
Przypomniało mi się, iż w pobliżu tego miejsca mam zapasową kryjówkę. Kiedyś
dokładnie sprawdzałem teren i znalazłem niezamieszkaną budkę. Teraz więc
skierowałem się w jej kierunku. Po chwili byłem już w środku, a napastnik nie
mógł mnie złapać. Okazało się, że przeżyłem nieudany atak sowy. Odczekałem
jakąś godzinę, na wypadek, gdyby pierzasty łowca nadal czekał w pobliżu, i
wróciłem do siebie. Tym razem udało się. Dziś dam już sobie spokój z dalszymi
łowami i odpocznę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
A to drań!
Właśnie nahukałam sowie Kamilowi, że zamiast łapać myszy poluje na nietoperze. I to na mojego kolegę! Obiecał, że już więcej nie będzie...
życzę zdrowia i mam nadzieję, że nie zaszkodzi to naszej znajomości -
sowa uszata Joanna
Dzięki. Chyba poskutkowało, bo od tego czasu nie polowała na mnie żadna sowa. A znajomość z Tobą jest dla mnie bardzo cenna. Pozdrawiam Gacek
Prześlij komentarz