Wiecie już, że mój zimowy sen nazywa się hibernacją. Ten
naukowy termin wymyślono po to, aby podkreślić jak bardzo różni się od zwykłego snu.
Hibernacja umożliwia mi przetrwanie pory
roku, w której brakuje dla mnie pożywienia. Zimą bowiem nie mam szansy upolować
owada na wolnym powietrzu. Dlatego też nietoperze naszej strefy klimatycznej są
ssakami zmiennocieplnymi, które dostosowują swoją temperaturę ciała do
panujących warunków zewnętrznych. Ta cecha jest zupełnie niepotrzebna wszędzie
tam, gdzie jest ciepło oraz dostępność pokarmu przez cały rok. Dlatego też te z nas, które żyją
w tropikach, są stałocieplne. Ja jednak mieszkam tu i na szczęście mogę
hibernować. Co ciekawe proces hibernacji mogę świadomie kontrolować. Polega on
na stopniowym obniżaniu temperatury ciała aż do momentu, gdy jest ona wyższa
zaledwie o 1-2
stopnie Celsjusza od temperatury otoczenia. Wtedy
wszystkie życiowe procesy życiowe ulegają znacznemu spowolnieniu, co powoduje
bardzo niskie zużycie energetyczne. Serce pracuje mi ponad sześć razy wolniej –
normalnie ten ważny organ bije 250 razy na minutę, a teraz tylko 40 razy. Co
ciekawe w każdej chwili mogę zdecydować, że chcę się obudzić. Najczęściej robię
to po to, aby napić się wody. Inne nietoperze wykorzystują pobudkę także w
celach miłosnych. Wybudzanie ze snu trwa jakiś czas i zużywa moje zapasy
tłuszczu - dlatego też każde dodatkowe niepotrzebne budzenie może skoczyć się dla mnie tragicznie. Proszę
więc nie budźcie nas w czasie hibernacji!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz