piątek, 13 kwietnia 2012

Ładne uszy mam

Po co ci takie wielkie uszy? – pytają mnie czasem inne nietoperze. Rzeczywiście, narząd słuchu gacków wygląda imponująco, prawda? Moje małżowiny osiągają 3/4 długości mojego ciała! To tak, jakby wasze uszy miały aż 75 cm.
Większość innych krajowych nietoperzy poluje na owady latające. Na pewno słyszeliście, jak się to odbywa. Wydają serie krótkich pisków (o tak wysokiej częstotliwości, że niesłyszalnych dla ludzi) i nasłuchują wracającego echa. Domyślacie się, że aby z przyzwoitej odległości usłyszeć echo własnego głosu odbite od komara czy miękko owłosionego nocnego motyla, trzeba wrzeszczeć z całych sił. To nie dla mnie. Nie tylko dlatego, że nie chce mi się wysilać (choć to też). Wiele ciem, które są moim przysmakiem, to niezłe spryciary. Słyszą z daleka krzyki nadlatujących nietoperzy i uciekają w przeciwną stronę lub zamykają skrzydła i spadają na ziemię, zanim znajdą się w zasięgu echosondy nadlatującego mroczka czy borowca. Ale ja mam na nie sposób!
W drodze na łowisko piskam sobie cichutko – tylko tyle, by po ciemku nie rozbić sobie nosa o drzewo czy ścianę. Dlatego badacze nietoperzy nazywają gacki „nietoperzami szepczącymi”. Na miejscu przestaję w ogóle wydawać ultradźwięki. Latam sobie powoli i bezgłośnie, uważnie nasłuchując. Zresztą nie mam wielkiego wyboru – z takimi uszami szybko latać się nie da – działają w powietrzu jak wielkie hamulce! Widzicie na zdjęciu włoski na ich brzegach? Działają podobnie jak postrzępione brzegi piór u sów. Sprawiają, że w locie pęd powietrza nie świszczy mi w uszach i nie zagłusza tupotu nóg owadów chodzących po liściach, ani warkotu drgających mięśni gotowych do lotu motyli. Dla was te dźwięki mogą się wydawać niewyobrażalnie ciche. Jednak odbite od gładkiej powierzchni moich „radarów” skupiają się na tak zwanych koziołkach – wyrostkach widocznych przed uchem. Te odbijają je do otworu słuchowego. Zapewniam, że moje ucho wewnętrzne, choć niewidoczne, jest jeszcze bardziej imponujące niż zewnętrzne. Dzięki temu jestem w stanie polować na owady siedzące na liściach czy gałęziach – nieosiągalne dla większości innych nietoperzy. Gdy więc w dziecięcych czasach koledzy wyśmiewali się ze mnie, że mam „odstające uszy”, uśmiechałem się tylko pod nosem. W przyrodzie wszystko ma swój cel!

Moje uszy z bliska
Fot. A. Kepel

Brak komentarzy: