Parę dni nie pisałem, bo się
przeprowadzałem. Zostałem już sam w Forcie, w którym zimowałem. Składam to na
karb braku doświadczenia. Inni, wyprowadzając się mówili, że już czas przenieść
się w jakieś ciepłe miejsce. Trochę się leniłem, a może odrobinę też bałem nowego. Ale wreszcie się zdecydowałem.
No dobrze, przyznam się! Najpierw pewnej
nocy spróbowałem wrócić na strych podpoznańskiej stodoły, w której się
urodziłem i wychowałem. Ale tam była już spora grupa gacków - od moich
pra-pra-prababek, przez babki, ciotki po kuzynki, a także wiele nieznanych
kobitek. Całkowity babiniec! Była też moja mama. Ale przywitała mnie dość
chłodno. – Jak już cię przywiało, to możesz przeczekać dzień w tamtym
narożniku. Ale nic tu po tobie -
powiedziała. - Czas szukać własnego, męskiego mieszkania.
Odwiedziłem
swój rodzinny strych
Fot. A.Kepel
Fot. A.Kepel
Potem jedna kuzynka mi wyjaśniła, że
obszerne strychy to raczej mieszkanie dla pań gackowych. Wszystkie one są
obecnie w ciąży i niedługo będą rodzić małe nietoperzątka. Faceci wiosną i latem najczęściej mieszkają sami. Czasami zmieniają kryjówki, odwiedzają się nawzajem na
imprezy i pogaduchy – wówczas w jednej kryjówce można spotkać kilka samców. Ale
zwykle nie tworzą większych grup.
Później przez kilka nocy rozglądałem się
podczas polowań za różnymi dziuplami, skrzynkami, dla ptaków czy innymi
podobnymi kawalerkami… Ale nic nie było w okolicy. Wreszcie parę dni temu za
namową Wieśka, o którym już pisałem, poleciałem na północ Poznania, do
rezerwatu Meteoryt Morasko. Jego tam interesowały przede wszystkim duże,
wypełnione wodą kratery pometeorytowe, nad którymi, zwyczajem nocków rudych,
może sobie polować na owady wodne. Ale ja znalazłem także istny raj dla siebie
– mnóstwo drzew i krzewów, a w rosłych dębach wiele dziupli. Na razie zająłem
jedną, ale jeszcze będę się rozglądał za czymś ciekawszym. Załatwiłem sobie
Internet mobilny, więc będę mógł się od czasu do czasu przeprowadzać, nie
tracąc łączności z siecią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz