Jak już zatankowałem do pełna, poleciałem
coś przekąsić, ale sam. My gacki nie szukamy jedzenia nad wodą. Wolimy żerować
wśród gałęzi drzew i krzewów. Ale Wiesiek – nocek rudy – został nad stawem na
całą noc. Cóż on tam wyprawiał! Latał nad samym lustrem wody, kilkanaście
centymetrów od powierzchni, zataczając nad nią takie śmieszne ósemki, pętle,
zawijasy. Co chwila chwytał małą muszkę – ochotkę – latającą nad samą taflą. Bywało
jednak, że zanurzał w wodzie swoje wielkie stopy i wyciągał wypływające właśnie
na powierzchnię poczwarki ochotek, po czym w locie podawał je sobie do
pyszczka. Nikt inny w naszym kraju, poza rzadkimi krewniakami Wieśka – nockami
łydkowłosymi – nie poluje w taki sposób. Dlatego, w wielu krajach Europy, nocek
rudy nazywany jest nockiem (nietoperzem) wodnym. W Niemczech nazywają go Wasserfledermaus, w Rosji vodjanaja noćnica.
Ależ tych muszek się tam roiło...
Można by jeść i jeść. Zanim odleciałem Wiesiek powiedział, że gdy późniejszą
nocą zrobi się znów zimno i muszki przestaną latać, zawsze znajdzie coś
pływającego na samej wodzie. Uznałem, że nocki rude to niesamowite szczęściarze
– mają dostęp do takiej spiżarni! Ja, szukając owadów wśród liści i gałęzi,
muszę się czasem nieźle nalatać. Ale Wiesiek opowiedział mi, że nie zawsze, nie
nad każdą rzeką czy stawem, jest w stanie złapać sobie owada. Czasem, choć roi
się ich tam cała masa, nocek rudy lata bezradnie, a jego echolokacja staje się
prawie bezużyteczna. Dlaczego? Obiecał, że wyjaśni mi to innym razem...
Polujący nocek rudy
Fot. 2x A.Kepel
Fot. 2x A.Kepel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz